Szacuny
2586
Napisanych postów
29969
Wiek
42 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
200205
To był początek dopiero.
Wrzuciłem co wpadło potem.
Heh
"Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!". BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html
Szacuny
2586
Napisanych postów
29969
Wiek
42 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
200205
"Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!". BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html
Szacuny
2586
Napisanych postów
29969
Wiek
42 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
200205
To forum to zaraz wezmę i wyrzucę przez okno.
3
"Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!". BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html
Szacuny
2586
Napisanych postów
29969
Wiek
42 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
200205
Na przekór stereotypom.
Miałem ten post napisać już rok temu.
Ale postanowiłem poczekać.
Zawsze wolę poczekać i zrobić to lepiej,pewniej.
Mając potwierdzenie i dowody.
Bo zrobiłem to raz i chyba dobrze.
Teraz zrobiłem to drugi raz i stanowczo lepiej imo.
Tak więc do rzeczy.......
Kilka lat temu jak założyłem w tym dziale bloga - na początku- hejtowi nie było końca.
Zwlaszcza ze strony kilku osób, których nawet nie będę wymieniał.
Oni wiedzą.
Ja wiem.
Oni wiedza, że ja wiem też.
Reklama im nie jest potrzebna.
Taki plus z tego że ich w większości już nie ma / ja jestem nadal.
I nadal robię to samo!
A oni jeśli są to skaczą z kwiatka na kwiatek.
Co pół roku zmieniając koncepcje o 180st.
Tym samym zaprzeczają temu wszytskiemu ci robili pół roku temu.
Konsekwencja?
Może raczej trendy ?
Moja koncepcja od samego początku była taka sama:
Okresowy post w połączeniu z IIFYM.
Oczywiście rok po roku dochodziły drobne zmiany.
Drobne.
Ale mega istotne.
Mega pomocne.
Nie chce pisać że jestem level PRO, ale naprwde moja dieta / model odżywiania/ podejście do tego co mogę czego nie mogę/ ci warto liczyć a czego nie itd. bardzo się zmieniły na przestrzeni 5lat.
Teraz mając 50g wegli i 20g fatu mogę iść na miasto i jeść cały dzień na mieście.......Nadal się mieszcząc w makro.
Heh.
Ale to teraz.
Do tego co tErazma mam dochodziłem kilka lat.
SAM.
Stosując metodę prob i błędów.
Ale początki były inne.
Pomimo tego że nie wyglądałem wówczas jak teraz nawet w 10%, to sporo czasu poświęciłem na "dokształcanie" się.
Wiedziałem też, że efekty nie przyjdą w miesiąc, czy nawet rok a trzeba będzie na nie poczekać.
Rok.
Dwa.
Trzy.
Ile.minęło?
4 czy 5 lat już?
Hejt?
Oczywiście zaczęło się od tego że taka dieta to nie jest "sportowa" dieta.
Nie da się na niej zrobić formy nawet fit.
Choć wtedy o startach nawet nie myślałem.
Więc moim celem wówczas było zrobienie formy fit.
Dlaczego tak?
Dlatego ponieważ nigdzie ale to NIGDZIE nie ma żadnego potwierdzenia ani w 1 badaniu, że na takim jedzeniu (IIFYM) nie da się zrobić dobrej formy.
No nie ma.
Ale oczywiście od dnia pierwszego był pocisk że to nie dieta "dla nas".
Bodybuilderów.
Ale oczywiście brak argumentów.
Zwykle - NIE BO NIE.
Bo tak nie wolno.
Ale dlaczego nie wolno?
Z racji tego że jestem uparty takie argumenty do mnie nie trafiają wcale.
Więc później się zaczęło że taka dieta (IIFYM) źle musi wpłynąć na moje zdrowie.
Argumenty?
Oczywiście brak.
3 lata pod rząd po każdym okresie masowym wrzucalem swoje wyniki badań.
Gdzie.......nie dość że były lepsze niż podczas standardowej diety (bo badania robię co rok ) to z roku na rok były odrobinę lepsze.
Wszystko w widelkach.
A niektóre markery nawet "Perfect".
Na takiej diecie?
Po pierwszym roku kiedy argument złego wpływu na zdrowie padł jak stonka po opryskach większość dała sobie spokój z hejtem.
Bo doszło chyba do ich głowy że racji nie mają.
Swoją rację opierają tylko i wyłącznie na mitach, czy broscience.
Z roku na rok okres masowy kończyłem na niższym poziomie %bf.
A reduckje zaczynałem z większą ilością masy mięśniowej.
Rok po roku.
I tak kilka lat.
Z racji tego że nie mam ani genetyki ani sprzętu do tego aby w rok zrobić 30kg mięsa, więc progres każdego roku wynosił 2-3kg.
Niby tyle co nic.
Co roku jest 2kg?
Nic.
Ale wracamy do punktu wyjścia.
Rok = 2
Dwa lata = 4
Trzy lata = 6kg up.
Przy jednocześnej utracie tkanki tłuszczowej.
Btw.
Na ostatnich zawodach ważyłem mniej niż 84kg.
83kg z hakiem.
Na pierwszej stronie bloga są zdjęcie na których ważę 82kg!
Niecałe 2kg różnicy na wadze.
A w wyglądzie?
Z resztą zobaczcie sami.
Do czego piję?
Pije do tego że ten blog po części jest prowadzony tez po to aby pokazać że istnieje inna metoda niż utarty "ryż z kurczakiem" 8x dziennie.
I nie uwierzę nikomu jak mi po tygodniu takiej diety pisze ze mu smakuje.
No nie uwierzę.
Nawet jeśli będzie przyrzekal na życie swojej matki.
Dlaczego nie uwierzę?
czym się kończy u każdego taka dieta?
Po tygodniu.
Po miesiącu.
Po dwóch czy po pół roku.
No czym?
Jednym wielkim binge eating.
Mogę nawet teraz dać dziesiątki przykładów topowych zawodników.
Chłopaki mają fajna wymowke na to - "bo są przecież OFF SEASON."
Tia.
Skoro ryż z kurczakiem jest taki super to czy muszą być off season?
To jeśli mowa o chlopakach którzy startują.
A ile % ludzi którzy chodzi na siłownię myśli o startach?
Potem - ile % osob którzy myślą o startach faktycznie startuje?
1%?
Mniej niż jeden % postawi swoje nogi na scenie.
A gdzie cała reszta?
A jak wygląda dieta - albo - czym różni się dieta osoby która robi to for fun od diety osoby która startuje?
No o to chodzi ze niczym!
Praktycznie niczym.
100% albo wcale.
100% albo idź do domu.
Znacie to prawda?
Patlyk.
Jaglak.
Akop.
I cała reszta pseudo trenerów.
To nie jest jedyna droga!
Pr0blem jest taki, że dla tych ludzi to jedyna droga .
Są tak zamknięci na całą resztę, nie dostrzegają nawet innych możliwości.
A istnieją inne możliwości.
Są inne drogi.
Dla nich niestety nie.
Albo robię is z tak jak oni albo sie nie znasz lub jesteś d****em.
Heh
Mam nadzieję że udało mi się pokazać że jest inna droga.
Z tym że mój %bf na zawodach wynosił 4-5%?
A o jakim %bf myśli zwykły Jasiu?
Plazowka.
8%?
10%?
Jeśli mi na takim jedzeniu udaLO się zejść do tak extremalnie niskiego poziomu zatłuszczenia czy na pewno konieczne jest katowanie siebie 12 miesięcy w roku rygorystyczna dieta tylko po to aby mieć te 10 czy 8%?
No nie wydaje mnie się.
Nikogo nie namawiam do zmiany diety , do zmiany światopoglądu.
Tu i teraz.
Pragnę tylko pokazać że istnieje inna droga.
Każdy wybiera drogę sam.
Bo co w gruncie rzeczy się liczy ?
Liczy się makro.
M
A
K
R
O
To się liczy.
Nie tylko i wyłącznie.
Bo liczy się również ilość błonnika, witamin, minerałów, jakość białka jakie spożywamy.
Liczy się trening.
Liczy się regeneracja.
Liczą się dziesiątki innych rzeczy.
A nie liczy się tylko i wyłącznie ilość brązowego czy dzikiego ryzu plus gotowanej piersi jakie zjemy na masie i na redukcji.
Zacznijcie śledzić blogi / wpisy osób które zbudowały dobra sylwetkę noe bazując tylko na kilku produktach.
Bo da się zbudować nie tylko szczupła sylwetkę (fit) ale również da się wyjść na scenę nie spożywając ryżu z kurczakiem (po za małymi wyjątkami) praktycznie w ogóle.
Mój cały okres zarówno na masie jak i na redukcji bazowal głównie na
Wieprzowinie
Wołowinie
Indyku
Kurczak jeśli wpadaj to w postaci albo parowek lub piersi wędzonej.
Pieczywie
Nabiale / mleko/ sery / zwykle Jogurty
Bardzo duża ilość owoców
Czekolada
Batony
Itd.
Wiadomo też że okres przygotowawczy pod zawody (u mnie to osttanie 14dni) wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami.
Ale to starty.
Celem jest minimalizacja posiadanej tkanki tłuszczowej jak i trzymanej wody w organizmie.
Ale jeśli celem nie są starty?
Nie ma produktów tylko dobrych i tyljo złych.
Są produkty dobre, są też produkty źle (wysoko przetworzone które należy minimalizować- nie eliminować do zera!).
Za to największa ilość produktów to produkty po środku.
Które ani nie są mega zdrowe (choć dla mnie osobiście są) ale na pewno nie są szkodliwe.
Zacznijcie experymentowac z produktami jakie spożywanie codziennie.
Niech to będą na początek małe zmiany.
Ale niech jakieś będą.
Pamiętajcie że celem jest dieta (sposób odżywiania) jaka będziemy lub możemy stosować całe życie.
Bazując na kilku produktach jedyne czego możemy się ma bawiąc to zaburzenia odżywiania.
Nic więcej.
Co głowa sobie myśli po roku,dwóch czy 5 latach ciągłego jedzenia tego samego?
Że inaczej się nie da.
A inaczej da się.
Dieta ma być życiowa.
Ma być smaczna.
Na posiłki mamy czekać.
Posiłki mają być swego rodzaju nagrodą.
Nigdy karą.
Nigdy pracą.
Model odżywiania wtedy jest kompletny i życiowy jeśli idziemy z przyjaciółmi do restartacji i po prostu z nimi jemy.
Nie nosimy że sobą pojemników plastikowych gdziekolwiek pójdziemy.
Praca.
Szkoła.
A zwłaszcza wakacje.
A naprawdę można inaczej.
Naprawdę można tak sie odżywiać że nie trzeba że soba 5pojemnikow z ryżem.
Jedyne czego potrzeba to trochę otwartości, zmiany sposobu myślenia.
Bo nie ma jednej metody.
Metod może być tyle ile jest ludzi.
Każdy musi tylko znaleźć odpowiednią dla siebie.
Ja jestem spełniony w 100%.
I ja nie jestem ewenementem.
Takich ludzi jest pełno.
Wystarczy tylko odrobina chęci i prób.
NICZEGO NIE MUSISZ!
WSZYTSKO MOŻESZ!
Przykładowa miska z okresu przygotowawczego.
Osttanie 10 tygodni.
Do tego posiłku koniec - kiedy zszedłem z fatu - zacząłem robić FatNite.
Dni kiedy podbijaLem Fat.
MISKA TYPOWA POD ZAWODY!
Moje pytanie brzmi :
CZY DA SIĘ INACZEJ?
Oczywiście że się da.
Czy każdy tak może?
Oczywiście że nie.
Bo są ludzie którzy szukają tylko pretekst aby się nazrec.
Tak było, jest i będzie.
Ale jeśli ktoś potrafi trzymać założeń.
Nie przesadza.
Wszytsko robi z głową.
To dlaczego ma noe spróbować?
Pamiętajcie:
"Cóż jest trucizną?
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną.
Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną."
Słowo klucz.
DAWKA!
Koniec końców moja metoda doprowadziła mnie do takiego wyglądu.
Zmieniony przez - solaros w dniu 2017-05-11 13:45:25
14
"Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!". BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html
Szacuny
900
Napisanych postów
2260
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
174902
Ja od roku jestem na twoim modelu zywieniowym, pol roku uczylem sie co I jak, teraz tylko same korzysci.
Kolejnym etapem wolnosci to liczenie na kartce od 2,5-miecha
Dwa, to ten luz w diecie sprawil, ze slucham siebie, jem codziennie cos innego. WcEsniej fego glosu nie sluchalem, a on sie kumulowal. Dwa monodieta sprawiala, ze jak zjadalem np obiad na swieta to zle sie cZulem, I psychicznie I trawilo to sie gorzej, jakby organizm odwykl od wyfwarzania innych enzymow
Zmieniony przez - kwachor w dniu 2017-05-10 22:39:46
Szacuny
11
Napisanych postów
410
Wiek
39 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
10820
Gdzieś tam od zawsze przewijała mi się Twoja osoba przez fora, śledziłem Twoje BLOGi/wpisy. Zawsze fajnie się to czytało. Za każdym razem wtedy patrzałem na to co robisz i: no jak zawsze pełno fajnego zarcia, mnostwa supli ale efekt na koncu mizerny :) Dd dluzszgeo czasu z ukrycia sledze Twoja nową drogę i powiem tak: jest piekna :) To jest to co wszyscy powinni zobaczyc. Pamietam jak dzisaj jak zaczynalem przygode z silka i forami. Zafiksowalem sie na pkt kurczaka, ryzu i oliwy. I co potem? A no wlasnie to co piszesz.
"Co głowa sobie myśli po roku,dwóch czy 5 latach ciągłego jedzenia tego samego?
Że inaczej się nie da."
I tak ma wielu z nas. Ale jednak da sie to robic inaczej i o wiele lepiej. Jak to mowi moja zona: mamy tylko jedno zycie. Nie dajmy sie sfiksowac! Bo
"Dieta ma być życiowa.
Ma być smaczna.
Na posiłki mamy czekać.
Posiłki mają być swego rodzaju nagrodą.
Nigdy karą.
Nigdy pracą.
Model odżywiania wtedy jest kompletny i życiowy jeśli idziemy z przyjaciółmi do restartacji i po prostu z nimi jemy.
Nie nosimy że sobą pojemników plastikowych gdziekolwiek pójdziemy.
Praca.
Szkoła.
A zwłaszcza wakacje. "
Nie wszyscy, ale wiekszosc z nas ma rodziny, dzieci - fajnie jest zjesc z nimi normalny domowy posilek a nie cudować z potrawami kulturstycznymi. Najwiekszym wrogiem jest psychika.
Patrze na mojego kolege z pracy jak kilka razy w tygodniu zalewa owsiane wrzatkiem i to "wciska". Ja to on mowi: przyzwyczail sie juz do tego. Ale nie ma to nic wspolnego ze smakiem. A jednak jedzenie ma nam sprawiac przyjemnosc.
No i co? Gratuluje formy :) kawał dobrej roboty.
Zmieniony przez - BigiKozok w dniu 2017-05-11 10:39:40